Lotem na hiszpańskie wybrzeże!
Wybierając się na Hiszpańskie wybrzeże trudno było przewidzieć, że krótki wypad przypadnie między jednym a drugim nieszczęściem, jakie miało spotkać samą Walencję, a później całą Hiszpanię, Włochy a nawet świat. Z 19 na 20 stycznia w hiszpańskie wybrzeże uderzył sztorm Gloria, którego skutki mogliśmy zaobserwować będąc w tym niezwykle ciekawym miejscu zaledwie tydzień później. Trzeba jednak przyznać, że mieszkańcy bardzo sprawnie poradzili sobie z niepożądanymi efektami działania natury i mniej wprawne oko mogłoby nie dostrzec zniszczeń jakie dotknęły hiszpańskie plaże.
My mieliśmy jednak niesamowite szczęście. Pogoda dopisała. Dzięki temu mogliśmy spacerować po mieście doceniając jego architekturę, smakować lokalnych przysmaków i doświadczać kolorytu spędzania czasu pośród głośnych, ale niezwykle pozytywnie nastawionych mieszkańców Hiszpanii.
Ktoś musi zostać przewodnikiem.
Jako przewodnik po Toruniu czy innych miastach muszę wiedzieć jak dojechać w dane miejsce, gdzie dobrze zjeść, co zwiedzić. Tym razem pełnię pracy organizacyjnej wzięły na siebie Ania i Asia, którym i ja i Marek w pełni zaufaliśmy (no może prawie w pełni). Jadąc metrem z lotniska do centrum czułem się całkowicie zrelaksowany.
Jak zwykle poznawanie nowych miejsc zaczyna się od lokalnych przysmaków i restauracji. Nie długo przyszło nam czekać na odrobinę emocji związanych z tą kwestią. Szukając niedrogiego i ciekawego miejsca poszliśmy w miejsce wyszukane wcześniej przez nasze przewodniczki. Kiedy posługująca się spośród nas najlepiej (ja potrafię podziękować) Asia czytała ofertę przedstawioną na jednym z szyldów, korpulentna hiszpanka w starszym wieku, nie znosząc sprzeciwu wciągnęła Ją do knajpy, w której przyszło nam zjeść pierwszą w Walencji Paellę. Sprawność podawania posiłków – niesamowita. Koloryt otoczenia – bardzo swojski, idealny dla wszystkich z dzielnicy. Winko w cenie. No jak tu się nie cieszyć 🙂 Nawet niewielki wpływ na to co możemy zamówić nie popsuł nam humoru (przynajmniej nie mi) 🙂
Jak zwykle udało się też zrobić kilka zdjęć. Bo przecież to one wpływają na wyobraźnię i najbardziej zachęcają do wyjazdu.
Niestety pandemia koronawirusa na dość długo zablokowała możliwość zagranicznych eskapad. Świat jednak wróci do normy, znowu wsiądziemy w samolot (zajmując co drugie miejsce) i ruszymy dalej! Walencję polecam, szczególnie późno wieczorne wyjścia na Sangrię, aby spróbować przekrzyczeć lokalnych, młodych mieszkańców.
Piotr Graczyk
Z wykształcenia politolog. Z pasji przewodnik po Toruniu i pilot wycieczek.
Współzałożyciel Domu Legend Toruńskich i Bunkru Wisła.